Międzynarodowy Dzień Książki
2 KWIETNIA 2022 – MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ KSIĄZKI DLA DZIECI
Obchodzony w dniu urodzin Hansa Christiana Andersena Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci został ustanowiony przez IBBY, aby promować wartościową literaturę i grafikę dla młodych odbiorców.
Gospodarzem Międzynarodowego Dnia Książki dla Dzieci w 2022 roku jest Kanadyjska Sekcja IBBY (International Board on Books for Young People).
Przesłanie dla dzieci napisał Richard Van Camp, pisarz DogribTłı̨chǫ z narodu Dene z Fort Smith na Terytoriach Północno-Zachodnich w Kanadzie.
Plakat zaprojektowała Julie Flett, autorka i ilustratorka Cree-Métis, której twórczość skupiona jest wokół życia i kultur rdzennych Kanadyjczyków.
Tłumaczenie przesłania: Katarzyna Ryrych.
Historie to skrzydła, które pomagają wznosić się każdego dnia
Czytanie to wolność. Czytanie to oddech.
Czytanie pozwala zobaczyć świat w nowy sposób i zaprasza do światów, których nigdy nie chcesz opuścić.
Czytanie pozwala twojej duszy śnić.
Mówią, że książki są przyjaciółmi na całe życie i zgadzam się z tym.
Twój idealny wszechświat rośnie tylko wtedy, gdy czytasz.
Historie to skrzydła, które pomagają wznosić się każdego dnia, więc znajdź książki, które przemawiają do twego ducha, do twego serca, do twego umysłu.
Historie to lekarstwa. Leczą. Pocieszają. Inspirują. Uczą.
Błogosław gawędziarzy, czytelników i słuchaczy.
Błogosław książki. Są lekarstwem na lepszy, jaśniejszy świat.
Mahsicho. Dziękuję bardzo.
Richard Van Camp
Świętujmy!
Autorką polskiego plakatu Stowarzyszenia Przyjaciół Książki dla Młodych jest Dorota Wojciechowska-Danek
2 kwietnia 2020 – Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci
Obchodzony w dniu urodzin Hansa Christiana Andersena Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci został ustanowiony przez IBBY, aby promować wartościową literaturę i grafikę dla młodych odbiorców.
IBBY (International Board on Books for Young People) – jest międzynarodową organizacją non-profit, zajmującą się promocją literatury dziecięcej i młodzieżowej. Została założona w Zurychu w 1953. Obecnie składa się z 70 sekcji działających w różnych państwach na świecie. Polska sekcja istnieje od 1973 roku.
IBBY zobowiązała się do przestrzegania Konwencji o Prawach Dziecka (ratyfikowana przez ONZ w 1990 r.), która m.in. przyznaje dzieciom prawo do kształcenia i dostępu do informacji. Dzięki staraniom IBBY uchwała ta zawiera też apel do wszystkich narodów, aby wspierać produkcję i dystrybucję książek dla dzieci. U podstaw IBBY jest bowiem wiara, że książki mogą budować porozumienie między ludźmi i wzmacniać pokój. Celem IBBY jest:
- integracja różnych środowisk związanych z książką dla młodego czytelnika;
- wspieranie rozwoju książki dla dzieci i młodzieży, popieranie i promocja książki wartościowej pod względem literackim, plastycznym i edytorskim;
- przyczynianie się do rozwoju literatury dla młodych, jak i wiedzy o tej literaturze, o jej współczesności i historii;
- promocja w kraju i na świecie wartościowej artystycznie książki dla młodych.
Co roku inna sekcja IBBY jest gospodarzem tego dnia i przygotowuje list do dzieci całego świata oraz plakat. Polska była gospodarzem w 1980 roku: motto „Książka moim oknem na świat” wymyślił Wojciech Żukrowski, plakat zaprojektował Jerzy Czerniawski.
W tym roku gospodarzem jest Słowenia.
List pt. „Głód słów” napisał Peter Svetina, a plakat zaprojektował Damijan Stepančič.
Peter Svetina „Głód słów”
Tam, gdzie mieszkam krzewy zielenieją z końcem kwietnia lub początkiem maja i niedługo potem zasiedlają je kokony motyli. Wyglądają jak kłaczki bawełny lub strzępki cukrowej waty, a larwy pożerają liść po liściu dopóki nie pozostaną gołe gałązki. Mija czas i odlatują motyle, nadchodzi lato i krzewy znowu stają się zielone. I tak bez przerwy. To obraz poety, obraz pisarza. Są zjadani, bledną w swoich historiach i poezji, które –zakończone –odlatują, zasiedlają książki i znajdują swojego odbiorcę. To także zdarza się raz za razem. A co dzieje się z wierszami i historiami? Znam chłopca, który musiał przejść operację oka. Przez dwa tygodnie po zabiegu wolno mu było leżeć tylko na prawym boku i nie mógł czytać przez cały miesiąc. Kiedy po półtora miesiąca wziął do ręki książkę, czuł się tak jakby czerpał słowa łyżką prosto z miski. Tak jakby je jadł. Po prostu je pożerał. Znałem dziewczynę, która, gdy dorosła, została nauczycielką. Powiedziała mi: dzieci, którym rodzice nie czytali, są biedne. Słowa w poezji i historiach są pożywieniem. Nie strawą dla ciała, nie pokarmem, który wypełnia ich żołądki. Są pokarmem dla ducha i dla duszy. Kiedy jesteś głodny lub spragniony, twój żołądek kurczy się i wysycha ci w ustach. Szukasz czegokolwiek co nadawałoby się do zjedzenia –kawałka chleba, miski ryżu lub kukurydzy, ryby lub banana. Im bardziej jesteś głodny, tym bardziej zawęża się twój obszar widzenia, przestajesz dostrzegać to, co nie nadaje się do nasycenia twojego głodu. Głód słów objawia się nieco inaczej – ponuractwem, ignorancją, arogancją. Ludzie cierpiący na głód tego rodzaju nie zdają sobie sprawy, że ich dusze trzęsą się z zimna, że przechodzą obok siebie samych, niczego nie dostrzegając. Ten głód zaspokaja poezja i historie. Ale czy istnieje nadzieja dla tych, którzy nigdy nie czerpali przyjemności z obcowania ze słowami, aby ten głód zaspokoić? Jest. Chłopiec czyta prawie każdego dnia. Dziewczyna –nauczycielka czyta swoim uczniom. W każdy piątek. Co tydzień. Jeżeli zapomni – uczniowie przypomną jej o tym. A pisarz i poeta? Kiedy nadchodzi lato –odżywają. A potem pochłaniają ich własne słowa i w ten sposób rozlatują się na wszystkie strony. Raz po raz, od nowa.
Tłumaczenie na j. angielski: Jernej Županič Tłumaczenie na j. polski: Katarzyna Ryrych
Czytajcie zawsze i wszędzie, poczujcie w sobie głód słów…
A HUNGER FOR WORDS.
Where I live, bushes turn green in late April or early May, and are soon populated by butterfly cocoons. These look like wads of cotton or candy floss, and the pupae devour leaf after leaf until the bushes are stripped bare. When developed, the butterflies fly away, however, the bushes have not been destroyed. As summer comes around, they turn green again, each and every time. This is a picture of a writer, a picture of a poet. They’re eaten away, bled dry by their stories and poetry, which, when they’re finished, fly away, retire into books and find their audience. This happens again and again. And what happens with these poems and stories? I know a boy who had to have eye surgery. For two weeks after the operation, he was only allowed to lie on his right side, and after that was not permitted to read anything for a month. As he finally got hold of a book after a month and a half, he felt as if he was scooping up words from a bowl with a spoon. As if he was eating them. Actually eating them. And I know a girl who grew up to be a teacher. She has told me: Children who hadn’t been read to by their parents are impoverished. Words in poetry and in stories are food. Not food for the body, not food that can fill up your stomach. But food for the spirit and food for the soul. When one is hungry or thirsty, their stomach contracts and their mouth turns dry. They look for anything to eat, a piece of bread, a bowl of rice or corn, a fish or a banana. The hungrier they grow, the narrower becomes their focus, they become blind to everything but the food that could sate them. The hunger for words manifests itself differently: as gloominess, obliviousness, arrogance. People suffering from this sort of hunger don’t realize their souls are shivering cold, that they’re walking past themselves without noticing. A part of their world is running away from them without them being aware of it. This type of hunger is sated by poetry and stories. But is there hope for those who have never indulged in words to ever satisfy this hunger?
There is. The boy reads, almost every day. The girl who had grown up to be a teacher reads stories to her pupils. Every Friday. Every week. If she ever forgets, the children are sure to remind her. And what about the writer and the poet? As summer comes, they’ll turn green again. And again, they’ll be eaten away by their stories and their poems that will then fly away in all directions. Again and again.
Peter Svetina Translation: Jernej Županič
HUNGER NACH WORTEN In meinem Land ergrünen Ende April oder Anfang Mai die Sträucher. Bald darauf werden sie von den Schmetterlingspuppen besiedelt. Sie sehen aus wie Zuckerwatte und die Raupen verschlingen ein Blatt nach dem anderen, bis die Büsche auf den ersten Blick vollkommen verwüstet aussehen. Die entpuppten Schmetterlinge fliegen weg, die Sträucher aber sind dennoch nicht zerstört. Jahrein, jahraus werden sie wieder grün, immer wieder. Das ist das Bild einer Autorin, eines Dichters. Sie werden von ihren Geschichten und Gedichten verzehrt, ausgesogen, und wenn sie fertiggeschrieben vorliegen, fliegen sie ab in die weite Welt, gehen ab in die Bücher, ab unter die Zuhörer. Immer wieder. Und was geschieht mit den Gedichten und den Geschichten? Ich kenne einen Jungen, er hatte eine Augenoperation. Er musste zwei Wochen lang auf rechter Hüfte liegen, dann einen Monat nicht lesen, gar nichts. Als er dann nach anderthalb Monaten ein Buch zur Hand nahm, schien es ihm, als schöpfte er die Wörter löffelweise. Als äße er sie, wortwörtlich äße. Und ich kenne ein Mädchen, heute ist sie Lehrerin. Sie sagte: Die Kinder, die von den Eltern keine Bücher vorgelesen bekamen, sind arm. Die Wörter in Gedichten und Geschichten sind Nahrung. Keine Nahrung für den Körper, niemand füllt mit ihnen seinen Magen. Sehr wohl aber sind sie Nahrung für den Geist und die Seele. Wenn der Mensch hungert und durstet, schrumpft sein Magen, der Mund wird trocken. Er will auch nur ein Stück Brot, eine Tasse Reis, Mais, einen Fisch oder eine Banane finden. Je hungriger er ist, desto enger wird sein Blick, er sieht nichts anderes mehr vor sich als ein paar Bissen Nahrung, um satt zu werden. Hunger nach Worten zeigt sich anders, er zeigt sich als Kleinmut, Gefühllosigkeit, Vermessenheit. Menschen, die von diesem Hunger geplagt werden, sind sich nicht dessen gewahr, dass ihre Seele durchkältet ist, sie sind sich nicht dessen gewahr, dass sie an sich vorbeigehen und sich selbst gar nicht sehen. Ein Teil der Welt fließt an ihnen vorbei, ohne von ihnen überhaupt je bemerkt zu werden. Diesen Hunger stillen die Gedichte und Geschichten. Und wenn wir es bis jetzt noch nie praktizierten, das Lesen, besteht denn Hoffnung, satt werden zu können? Ja. Der Junge liest, es vergeht kaum ein Tag, an dem er nicht lesen würde. Das Mädchen, die eine Lehrerin wurde, liest ihren Schülern Geschichten vor. Jeden Freitag. Jede Woche. Wenn sie vergisst vorzulesen, wird sie von den Kindern daran erinnert. Und die Autorin und der Dichter? In einem Jahr ergrünen sie wieder. Und werden wieder von den Geschichten und den Gedichten verzehrt, um bald daraufhin wie Schmetterlinge in alle Himmelsrichtungen davonzufliegen. Immer wieder.
Peter Svetina Aus dem Slowenischen von Urška P. Černe
UNE FAIM DE MOTS Là où j’habite, les arbustes verdissent fin avril ou début mai et sont bientôt peuplés de cocons de papillons. Ceux-ci ressemblent à des boules de coton ou à de la barbe à papa. Les chrysalides dévorent une feuille après l’autre jusqu’à ce que les arbustes soient nus. Une fois développés, les papillons s’envolent ; cependant, les buissons ne sont pas détruits. Quand l’été arrive, ils reverdissent, à chaque fois. Ceci est à l’image de ce qui arrive à un écrivain ou à un poète. Ils sont dévorés, saignés par leurs histoires et leurs poèmes qui, quand ils sont terminés, s’envolent, se retirent dans les livres et trouvent leur public. Cela se produit encore et encore. Et qu’advient-il de ces poèmes et histoires? Je connais un garçon qui a dû être opéré des yeux. Durant les deux semaines qui ont suivi l’opération, il n’était autorisé qu’à s’allonger sur le côté droit et, après cela, il ne lui était pas permis de lire pendant un mois. Quand, au bout d’un mois et demi, il a enfin pu tenir un livre entre les mains, il avait l’impression de prendre des mots dans un bol avec une cuillère. Comme s’il les mangeait. Qu’il les mangeait vraiment. Et je connais une fille qui est devenue enseignante. Elle m’a dit : « Les enfants auxquels leurs parents n’ont pas lu d’histoires sont appauvris ». Les mots des poésies et des histoires sont de la nourriture. Pas de la nourriture pour le corps, qui puisse remplir votre estomac, mais de la nourriture pour l’esprit et l’âme. Quand on a faim ou soif, l’estomac se contracte et la bouche s’assèche. On cherche de quoi manger, un morceau de pain, un bol de riz ou de maïs, un poisson ou une banane. Plus on a faim, plus la concentration se réduit, on devient aveugle à tout sauf à la nourriture qui pourrait nous rassasier. La faim de mots se manifeste différemment : sous forme de morosité, d’inconscience, d’arrogance. Les personnes souffrant de ce genre de faim ne réalisent pas que leurs âmes frissonnent de froid, qu’elles passent à côté d’ellesmêmes sans s’en rendre compte. Une partie de leur monde leur échappe sans qu’elles en soient conscientes. Ce type de faim est rassasié par la poésie et les histoires. Mais y a-t-il un espoir pour ceux qui ne se sont jamais adonnés aux mots pour satisfaire cette faim? Cet espoir existe. Le garçon lit, presque tous les jours. La fille qui est devenue enseignante lit des histoires à ses élèves. Tous les vendredis. Chaque semaine. Si elle oublie de le faire un jour, les enfants le lui rappellent. Et qu’en est-il de l’écrivain et du poète? À l’arrivée de l’été, ils reverdiront. Et de nouveau, ils seront dévorés par leurs histoires et leurs poèmes qui s’envoleront ensuite dans toutes les directions. Encore et encore.
Peter Svetina Traduction: Hasmig Chahinian